Wydarzenie numer jeden: pożegnaliśmy Hugo Chaveza. Na zawsze. W Kolumbii opinie co do jego śmierci były podzielone, miał on tu bowiem sporo zwolenników i wielu uważało go za wspaniałego sąsiada. W prasie i na FB widziałam wiele komentarzy, w których nazywano go COMANDANTE. A jak powszechnie wiadomo Comandatne był tylko jeden, czyli Che Guevara (taka mała dygresja). Reszta Kolumbijczyków odnotowała ten fakt z zadowoleniem, aczkolwiek od razu zaczęły się spekulacje kto go zastąpi. Kandydatów jest trzech, jeden z nich był wiceprezydentem i chyba ma spore szanse.
Na pogrzeb w Caracas zjechali wielcy tego świata, w tym prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos, Michael Moor (ten od filmu "Super size me") i Oliver Stone, którego przedstawiać nie trzeba.
Wydarzenie numer dwa: Międzynarodowy Dzień Kobiet. Byłam oszołomiona wielkością tych obchodów. W szkołach odwołano lekcje z tej okazji i odbywały się uroczystości, tańce i koncerty. Kwiaty (w tym nasze goździki!!!) zaczęto sprzedawać na ulicach już dzień wcześniej. Tego dnia miałam lekcje z moimi niewidomymi dzieciakami. W czasie przerwy przysiadła się do mnie 9-letnia Yennifer i szepnęła do ucha: - Jutro chłopcy powinni cały dzień częstować nas cukierkami. Na moje zupełnie nieświadomie pytanie: - A to z jakiej okazji?, odpowiedziała wydymając usteczka: - Bo jest dzień kobiet. I to mi wyjaśniło owe zatrzęsienie kwiatów na ulicach już dzień wcześniej. Cały dzień 8. marca widziało się na ulicach tysiące posłańców biegających z bukietami w tą i z powrotem. Ja dostałam sztucznego kwiatka z twarzyczką dziewczynki od mojej 12-letniej uczennicy i różę od koleżanki z pracy i było miło.
Francisco I |