piątek, 8 listopada 2013

[59].



Znaleźć po polsku książkę kolumbijskiego autora (wyłączając z tego Marqueza, co oczywiste…) to nie lada wyzwanie. A E. znalazła i się podzieliła: Juan Gabriel Vasquez „Hałas spadających rzeczy”. Recenzji nie będzie. Napiszę tylko, że bardzo mnie historia Kolumbii opisana w tej książce obeszła. Niby się wie o gangach narkotykowych, o ich potędze i pieniądzach za tym stojących, ale jak to się zaczęło? Jeśli wierzyć autorowi (bo w końcu to literatura piękna, a nie reportaż), to przedstawiona wersja jest przerażająca.

Lata 80., początki tego potwornego przemysłu, to młodość wielu moich kolumbijskich przyjaciół. Teraz ich życie, a raczej ich doświadczenie życiowe nabrało dla mnie nowego wymiaru. I tylko mogę się cieszyć, że oni są zupełnie normalni, radośni, żyjący swoimi małymi i dużymi sprawami, dumni z kraju, jakim Kolumbia teraz jest. A dla wszystkich tych, którzy się boją tam jechać i powielają stereotypy nie mając pojęcia o Ameryce Łacińskiej przytoczę slogan reklamowy, którym Kolumbia promuje się w świecie: THE ONLY RISK IS WANTING TO STAY.