Tutaj zadziwiło mnie jednak zjawisko tych drogich, wypielęgnowanych psów, które przez właścicieli traktowane są jak dzieci: mają swoje ubranka (hitem był płaszcz supermena na jednym buldogu przechadzającym się ze swoim panem ścieżką dla rowerzystów), ozdoby (spinki, kokardki etc.) i ubrania
ochronne (jak np. buty na błoto, które się psu zdejmuje przed wejściem do samochodu).
Raz widziałam w autobusie parę z psem rasy golden retriever. Pan go trzymał na kolanach, a pani poiła z kubeczka plastikowego. Autobus trząsł niemiłosiernie, woda się wychlapywała, pies był zdenerwowany, a ja zafascynowana tym widokiem i zastanawiałam się, czy w końcu wpieniony pupil, że ciągle mu się ten kubek pod nos podtyka, ugryzie kogoś i przy najbliższej okazji zwieje z autobusu.
Ludzie zatrzymują się przy tych ładnych psach, cmokają z uznaniem i mówią pieszczotliwie jak do dzieci. To się zdarza też w Polsce, ale myślę że w Kolumbii przybrało to rozmiar wręcz żenujący.
Tintin i Milu |