Znaleźć po polsku książkę kolumbijskiego autora (wyłączając
z tego Marqueza, co oczywiste…) to nie lada wyzwanie. A E. znalazła i się
podzieliła: Juan Gabriel Vasquez „Hałas spadających rzeczy”. Recenzji nie
będzie. Napiszę tylko, że bardzo mnie historia Kolumbii opisana w tej książce
obeszła. Niby się wie o gangach narkotykowych, o ich potędze i pieniądzach za
tym stojących, ale jak to się zaczęło? Jeśli wierzyć autorowi (bo w końcu to
literatura piękna, a nie reportaż), to przedstawiona wersja jest przerażająca.

Lata 80., początki tego potwornego przemysłu, to młodość
wielu moich kolumbijskich przyjaciół. Teraz ich życie, a raczej ich
doświadczenie życiowe nabrało dla mnie nowego wymiaru. I tylko mogę się
cieszyć, że oni są zupełnie normalni, radośni, żyjący swoimi małymi i dużymi
sprawami, dumni z kraju, jakim Kolumbia teraz jest. A dla wszystkich tych,
którzy się boją tam jechać i powielają stereotypy nie mając pojęcia o Ameryce
Łacińskiej przytoczę slogan reklamowy, którym Kolumbia promuje się w świecie:
THE ONLY RISK IS WANTING TO STAY.
cieszę się, że książka Ci się podobała. Dla mnie też było to bardzo ciekawe, patrzyć na tamte lata z punktu widzenia kogoś z naszego pokolenia :) buziaki znad gałki lodów o smaku arequipe :-) e.
OdpowiedzUsuń