W poszukiwaniu kolumbijskich smaków kupiłam jakiś czas temu w antykwariacie książkę kucharską z 1948 roku pt. "Plato criollo", czyli w wolnym tłumaczeniu: kreolski talerz. Niesamowite opisy, jeszcze bardziej niesamowite składniki (o połowie w życiu nie słyszałam, ni po hiszpańsku ni po polsku). Przepisy mają tylko jeden mankament - nie ma w nich podanych dokładnych ilości składników, ani na ile osób danie jest. Zapewne dla wprawnej kucharki nie stanowi to żadnego problemu, ja mogę sobie tylko mniej więcej wyobrazić. JL przewertował książkę i orzekł, że mało przydatna...
Z kilka dni przyniósł mi inną, "Recetario Santafereno", czyli przepisy z Santa Fe (miasteczko, które dało początek Bogocie; teraz Santa Fe to jedna z dzielnic). Tym razem Rosa, nasza pani od gotowania i sprzątania, pokręciła głową z dezaprobatą, bo ona w tej książce żadnych typowych przepisów bogockich nie widzi. No i bądź tu mądry ;o).
Niezależnie od tego będziemy wypróbowywać, bo moi wolontariusze domagają się kuchni kolumbijskiej, co nie oznacza, że jak robimy hamburgery na kolację to nie są wniebowzięci (szczególnie ci z USA).
To dzisiaj będzie deser, bardzo popularny w Bogocie:
Ryż z mlekiem (nie mylić z polską zupą mleczną ryż na mleku ;o)
500 g białego ryżu
3 1/2 szklanki wody
6 szklanek mleka
2 żółtka (opcjonalnie)
250 g cukru
1 łyżka masła
1 szklanka rodzynek
1 laska cynamonu
4-6 goździków (wedle uznania)
Przygotowanie: opłukać ryż w zimnej wodzie i wrzucić do gotującej się wody. Ugotować. Dodać mleko, cukier, masło, goździki i cynamon. Zagotować mieszając. Żółtka wymieszać z łyżką ryżu wziętą z garnka i dodać do reszty. Krótko zagotować, wyłożyć ryż na głęboki półmisek i udekorować rodzynkami. Można też posypać cynamonem.
A następnym razem będzie moja ulubiona zupa ajiaco, w sam raz na polską zimę :o).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz