środa, 8 maja 2013

[50].

A w Bogocie pora deszczowa. Codziennie pada, albo leje jak z cebra, albo burza, albo wszystko naraz. W biedniejszych dzielnicach małe strumyki zamieniają się w rwące potoki i zmiatają wszystko po drodze. W tych bogatszych tylko przez jezdnię przejść się nie da, bo wody po kolana, ponieważ krawężniki w Bogocie mają prawie pół metra, bo gdyby miały mniej to samochody jeździłyby bez stresu po chodnikach...
www.elespectador.co
Moi wolontariusze przedrzeźniają ulicznych sprzedawców: "Paraguas, paraguas, paraguuuuuaaaas! A tres mil, solo a tres miiiil!", czyli parasole tylko po trzy tysiące pesos (=1,5 USD mniej więcej). W apartamencie przy drzwiach wyjściowych ustawiliśmy dyżurne parasole, niestety z każdym dniem ich ubywa, bo nie dają rady przetrwać deszczowych nawałnic.
Ja zaczęłam poszukiwania gumowców, jak zwykle rozmiar 40 nieosiągalny, a męskich gumowców nie ma!!!
Chodzę w butach trekkingowych, trudno.
Te żółte, chcę te żółte!!! :)
 Wyciągnęłam też czapkę i rękawiczki. Jak tylko zajdzie słońce (bo czasem bywa, w dawkach oszczędnościowych) to natychmiast robi się upiornie zimno. Nie mówiąc już o wieczorach i wczesnych rankach.
Zatem jeśli ktoś myśli, że ja sobie obecnie mieszkam w tropikalnym kraju i codziennie mam plażę, to chciałabym sprostować, że NIE! Mam tu gorzej niż w Polsce, bo tu wiosna nie występuje. Co najwyżej wiosno-jesień.
W weekend zwiewam więc na południe. 22 st. C gwarantowane tamtejszym klimatem. Mam nadzieję, że gumowce nie będą potrzebne... Pa!

2 komentarze:

  1. ooo, co znaczy upiornie zimno? a może... przywieźć gumiaczki? buziak, e.

    OdpowiedzUsuń
  2. wpisy coraz rzadsze... człowiek się martwi... a tu o kaloszach kwestia bogata...no i jak tu żyć???

    OdpowiedzUsuń