sobota, 13 lipca 2013

[53].

Czas się pochwalić, żeby ten 'fundrejzer' nie pozostał tylko w tytule bloga. Po mniej więcej roku moich kontaktów ze szkołą na Malcie na konto fundacji wpłynęło ponad 7 tys. EURO :), ale po kolei.
Z najmłodszymi przygotowujemy niespodziankę dla Malty
W sierpniu ubiegłego roku była u nas na wolontariacie Karla. Karla pracuje jako tłumaczka w Parlamencie Europejskim, a my Europejczycy na obczyźnie zawsze trzymamy się razem. Kilka razy była ze mną prowadzić lekcje dla niewidomych dzieciaków i któregoś razu mi powiedziała, że jej mama pracuje w szkole na Malcie (skąd pochodzi) i co roku uczniowie zbierają pieniądze, żeby je przekazać na jakiś charytatywny cel. Zapytałam więc, czy mogłabym się skontaktować z jej mamą i zapytać, czy w przyszłym roku nie zechcieliby wesprzeć instytutu dla niewidomych dzieciaków w Bogocie. I tak to się wszystko zaczęło. Najpierw Simone, mama Karli powiedziała mi, że uczniowie będą organizować różne imprezy, na których będą np. sprzedawać ciasteczka, czy inne własnoręcznie zrobione wyroby, żeby zebrać pieniądze. Potem napisała mi, że jeden z uczniów postanowił wejść na Kilimandżaro i całą dotację z tego tytułu przekazać na moje dzieciaki. Była więc oddzielna strona www, gdzie można było śledzić wędrówkę Jamesa i wpłacać pieniądze. James wystąpił też w maltańskiej telewizji, a my dostarczyliśmy ładny list wspierający go, który był umieszczony na tej jego stronie www. Potem były jeszcze inne akcje i w sumie po roku kontaktów i działań udało się zebrać takąż pokaźną sumę. W podziękowaniu zrobiliśmy z dzieciakami niespodziankę dla naszych maltańskich przyjaciół - prezenty wypełnione naszymi serdecznymi podziękowaniami. Pracowaliśmy nad tym tydzień, a  dokumentacja zdjęciowa została wysłana w postaci prezentacji.

Ostatnie wykończenia prezentów
Teraz pracujemy nad budżetem jak te pieniądze najsensowniej wydać. Pierwotnie chcieliśmy kupić więcej sprzętów do sali muzycznej, jak komputer, nowe oprogramowanie, jakieś mikrofony etc. Okazało się jednak, że możemy zrobić inną, jeszcze bardziej wartościową rzecz. Część budynku jest zamknięta, bo zawaliła się w nim podłoga. Gdyby udało się tą część wyremontować, urządzić sypialnie, łazienki i salę do odpoczynku, instytut mógłby przyjąć ok. 30 nowych dzieci! I tak też zrobimy. Kupimy najpotrzebniejsze sprzęty do sali muzycznej, a za resztę zrobimy remont. Zaangażujemy też naszych wolontariuszy, którzy przyjeżdżają by realizować projekt "Construction & renovation", więc korzyść podwójna.

Bardzo się z tego cieszę, bo to będzie coś, co po mnie tu zostanie, obok, mam nadzieję, pamięci moich dzieciaków.
A to efekt końcowy naszych działań z dzieciakami

No i przymierzamy się do kolejnej większej akcji fundraisngowej. Udało nam się pozyskać dwa miejsca w college'u w Washingtonie dla dwóch naszych uczennic. Jedna poleci tam na semestr zimowy, druga na letni. To będzie niesamowite doświadczenie dla Andrei i dla Eryki. Będziemy potrzebować pieniędzy, by opłacić ich utrzymanie i dać im pieniądze na przybory szkolne i na przyjemności nastolatek. Już pracujemy nad newsletterem, który wyślemy do byłych i obecnych wolontariuszy i rozkręcimy jakieś dodatkowe akcje. Mam nadzieję, że i ten projekt zakończy się sukcesem.

1 komentarz: