środa, 2 stycznia 2013

[42].

Ja jeszcze o Sylwestrze w Kolumbii słów kilka chciałam, bo to było niezwykle ciekawe doświadczenie.
Otóż, Nowy Rok wolno tu przywitać dopiero po spełnieniu kilku warunków. Bardzo staraliśmy się z moimi wolontariuszami dopasować do tych rytuałów, ale nie wszystko się udało. Mam jednak nadzieję, że te najważniejsze spełniliśmy i jakoś to w tym nowym 2013 będzie... A zatem:
- koniecznie trzeba mieć na sobie żółtą bieliznę, bo to zapewnia powodzenie w życiu...., no w życiu po prostu - ja poprzestałam na czymś w kolorze ecru, może ujdzie
- ziarna soczewicy wrzuca się do portfela i upycha po kieszeniach, żeby mieć pieniądze cały rok oczywiście - ja swoje ziarenka wrzuciłam do kieszeni, ale potem w łazience wszystko mi się wysypało na podłogę, więc nie wiem, jak to będzie z tą kasą w tym roku ;o)
- o północy zjada się 12 winogron, wypowiadając sobie w myślach przy każdym gronie marzenie - pierwsze były łatwe, ale im bliżej końca, tym bardziej się zastanawialiśmy, żeby niczego nie zmarnować - winogrona były dość kwaśne, więc zeszło nam trochę, żeby je z tymi marzeniami skonsumować
- potem z walizkami lub plecakami lataliśmy dookoła bloku - to ma gwarantować, że będziemy dużo podróżować w nowym roku; dość było to wariackie, ale mieliśmy kupę frajdy z tego.
To czego nie udało nam się już zrobić i czego znaczenia też do końca nie znam:
- ugotować ziemniaki i postawić w garnku pod łóżkiem (???),
- mieć pod ręką miotłę gotową do zamiatania,
- przygotować wodę do wylania za drzwi (ale po co i na kogo???),
- mieć listę rzeczy do spalenia (ja tu i tak mam niewiele rzeczy, więc jakbym musiała coś jeszcze spalić, to byłoby średnio fajnie chyba).
No i po tych wszystkich rytuałach pojechaliśmy potańczyć to klubu, który był chyba jedynym otwartym klubem w Bogocie, bo byli tam wszyscy. A jako, że tak się złożyło, że byłam tam razem z moją koleżanką z Polski i do tego z branży eventowej (czyli organizowania imprez), to zabawę zaczęłyśmy od przestawienia sofy w kąt, bo ewidentnie przeszkadzała i dzieliła miejsce do tańczenia, oraz od zrolowania dywanu, bo obroty na nim były mało efektowne. Po tych porządkach od razu na parkiecie zrobiło się więcej ludzi :o).
I tak do piątej nad ranem... Szczęśliwego Nowego Roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz