


- "Teacher, potrzebuję trochę dłuższy sznureczek" - Po co ci? - "Na szubieniczkę taką malutką..." I tak weszliśmy w halloweenowy klimat. W czwartek z moimi niewidomymi dzieciakami będziemy robić duchy z lizaków i chusteczek do nosa i łańcuchy papierowe do powieszenia - dyniowo-nietoperzowe. W planie jeszcze origami (mumia, nietoperz i kapelusz wiedźmy), ale zajmie mi to trochę czasu, więc pewnie wyrobię się dopiero na 31 października ;o).
Aaa, po drodze z Soacha do domu widzieliśmy przed jednym z biurowców dopasowaną do okoliczności ideę "wash&go", czyli dwa w jednym: bożonarodzeniową choinkę przystrojoną dyniami i szkielecikami. Oniemiałam. Szkoda, że pan kierowca prowadził autobus z prędkością światła, co skutecznie uniemożliwiło zrobienie jakiegokolwiek zdjęcia. Nic nie szkodzi, choinka postoi pewnie do stycznia :o).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz