|
Oficjalny plakat tegorocznego "Marcha Zombie de Bogota" |
|
Nasz ulubiony bohater z piłą tarczową |
Przez zupełny przypadek znaleźliśmy się z JL w sobotnią noc w samym środku
MARSZU ZOMBIE w Bogocie... Cała Carrera Septima, od la Plaza de Todos Santamaría aż do la Plaza de Bolívar, pełna była straszliwych stworów, wyjących, krzyczących i zanoszących się horrorystycznym śmiechem. Kilka tysięcy ludzi przebranych za zmarlaków, wampirów, morderców i innych takich naprawdę robi wrażenie. Zrobiliśmy z JL ranking największych straszydeł (ja potem nie mogłam spać, na serio...). Pierwsze miejsce zajął królik z Alicji w Krainie Czarów, ale królik ów miał straszliwe zębiska i mordkę we krwi, białe futerko na nogach też ufajdane krwią, był ogromny i demoniczny, i wydawał straszne pomrukiwania. Numer dwa to śliczne, niewinne dziewczę, ucharakteryzowane na ofiarę jakiegoś potwora - w ciąży, jakiś 7-8 miesiąc, i z tego brzucha zwisały rączki laleczki... Była to taka makabreska, że nie mogłam się otrząsnąć dobrą chwilę. Numer trzy - prześmieszny chłopak, przebrany za mordercę z piłą tarczową (na szczęście miał ją zabezpieczoną), którą uruchamiał co chwilę, hałasując co niemiara i oczywiście wzbudzając powszechną radość wokół. JL bardzo się też podobał chłopak w masce - trupia czacha z wywalonym czerwonym jęzorem i irokesem na głowie...
Na Plaza Bolivar natrafiliśmy też na kilka samochodów oklejonych naklejkami "Zombie Control" - z chłopakami przebranymi w mundury jak z Mortal Combat...
Ale najśmieszniejsze było, jak wsiedliśmy do Transmilenio i razem z nami cała banda tych umarlaków - ku radości pozostałych pasażerów, albo jak wampiry i panny młode-zombie pukały w szybkę autobusu stojącego na przystanku. Dla porządku dodać należy, że było przed północą i pewnie co poniektórym wcale do śmiechu nie było...
A dzisiaj, szukając jeszcze informacji na ten temat, natknęłam się na foty zrobione przez Reutersa i zamieszczone na
Fakt.pl!
Bogoto, jesteśmy sławne! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz