poniedziałek, 2 listopada 2015

[102.] Zmiany, zmiany i... marzenia

Mój pobyt w Lund w Szwecji był pod wieloma względami ciekawy, ale przede wszystkim zainspirował mnie do zmian i do skonkretyzowania kolejnych marzeń. Tak to jest, ledwie człowiek wyrwie się ze swojego środowiska, a już przychodzą mu do głowy różne pomysły, czasem genialne - przynajmniej z założenia.

Zaczynam więc od zmian tych bliskich, w zasięgu ręki, ale już z głową pełną marzeń co do moich przyszłorocznych wakacji. Planowałam w tym roku polecieć do Azji, ale rozwój mojej firmy i spontaniczny wyjazd do północnych sąsiadów zweryfikowały moje wakacyjne plany. I myślę, że dobrze się stało, bo dzięki temu:
1) będę miała duży pokój w stylu skandynawskim - o tym za chwilę;
2) pojadę do Indonezji na wolontariat - 2-3 tygodnie, znów organizacja IVHQ, program "Environmental education" - będziemy organizować kampanie edukacyjne w szkołach i zachęcać dzieciaki do dbania o środowisko naturalne, do recyclingu, będziemy sprzątać plaże po (bezmyślnych) turystach i wioski, i wymyślać narzędzia i sposoby, by natura wokół nas pozostała piękna i czysta! Wszystko w zgodzie z CSRem, który jest drugim filarem (obok komunikacji kryzysowej) mojej firmy. Fajny plan? I dobrze wiecie, że go zrealizuję :).

Tak jak przed wyjazdem na wolontariat do Kolumbii, będę więc intensywnie zbierać fundusze, by już na miejscu móc zrealizować jak najwięcej działań. Pomyślę też, co zabrać dla dzieciaków z Polski. A wszystkich darczyńców będę na bieżąco informować o postępach kampanii i jak zwykle przygotuję dla nich raport ze zdjęciami.

A oto pierwsza akcja fundaisingowa - zmieniam styl mojego dużego pokoju i z radością oddam za "co łaska" wiele ładnych, nie zniszczonych, w świetnym stanie przedmiotów. Poniżej zdjęcia kilku wybranych rzeczy, które już czekają na nowych właścicieli. Dzwońcie, piszcie, wpadajcie!

Różne naczynia, kubeczki, miseczki

Ceramika, świeczniki, obrazki

Poszewki na poduszki, obruski na stół

Czekoladowy (choć na zdjęciu nie widać) koc, miły, na zimę!

Tekowy stolik kawowy, w naprawdę dobrym stanie, sprowadzony z Indii

Stolik ma otwierany blat, w środku dużo miejsca na różne rzeczy, typu serwetki, czy jakieś dekoracje

Stolik ma lekko odbarwioną plamę (kółko po prawej) - w rzeczywistości jest dużo mniej widoczna, nie można na nim stawiać gorących kubków :(



piątek, 9 października 2015

[101.] 5 sposobów na rozpoczęcie programu CSR w firmie



Choć o działaniach CSR mówi się i pisze coraz więcej, to wiele firm ciągle rozumie je jako przekazywanie pozostałości z budżetu na cele charytatywne, robienie prezentów na koniec roku dla potrzebujących dzieci czy imprezę integracyjną pracowników w formie okazjonalnego wolontariatu. I CSR na ten rok odhaczony.

Dzisiaj  konsument może mieć kontakt online z firmą czy marką niemal 24/7. To sprawia, że wymaga on od korporacyjnego świata większego zaangażowania, niż tylko zaspokajania jego potrzeb odnośnie produktów czy usług. Oczekuje też, że firmy będą komunikatywne, transparentne i że poprzez zaangażowanie społeczne będą zmieniać świat na lepsze. Firmy odpowiadają na te potrzeby w różny sposób, mniej lub bardziej sprawnie poruszając się w rzeczywistym i wirtualnym świecie.
Oto pięć sposobów, które mam nadzieję zainspirują cię do tworzenia i rozwijania prawdziwych i angażujących programów społecznej odpowiedzialności biznesu:

1.       Spróbuj crowdsourcingu. Komunikacja góra-dół, wydawanie poleceń i kontrolowanie, czy rozbudowana hierarchiczność stanowisk w firmie nie będą raczej sprzyjały tworzeniu efektywnych i angażujących pracowników programów CSR. Warto skorzystać z narzędzi online i włączyć pracowników w proces generowania pomysłów. Zapytaj, co chcą, aby firma robiła na rzecz społeczności, i wykorzystaj te pomysły do tworzenia kultury społecznej odpowiedzialności biznesu w twojej firmie. Postaw na działania inkluzywne (będą łączyć i integrować pracowników), demokratyczne i partycypacyjne.
Ciekawe badanie zrobiły pięć lat temu agencja Weber Shandwick i KRC Research. Pokazało ono, że 44% firm skorzystało z crowdsourcingu  pytając swoich klientów o pomysły na rozwiązywanie problemów i osiąganie celów. Natomiast 95% przebadanych menadżerów z firm z listy Fortune 200 uznało crowdsourcing za wartościowy przy działaniach pro-społecznych lub CSRowych. Więcej info nt. tego raportu tutaj

2.       Zaproś do współpracy swoich partnerów biznesowych. Klienci coraz częściej zwracają uwagę czy firmy, z którymi współpracują, działają odpowiedzialnie społecznie. Jeśli firma łączy swoją misję z CSR, potencjalni partnerzy biznesowi dadzą łatwiej się przekonać do współpracy, a może nawet przyłączą się do wspólnej inicjatywy.
Przykład z naszego rynku: Partnerstwo dla Zdrowia – od kilku lat z sukcesem działająca koalicja na rzecz zdrowego odżywiania dzieci w Polsce. Tworzą ją firmy: Danone, Lubella i Biedronka oraz Instytut Matki i Dziecka. Inicjatorem była jedna z firm, a dzięki szczytnej idei udało się zaprosić do wieloletniej współpracy kolejnych partnerów. Dlatego nie obawiaj się pytać swoich klientów o przyłączenie się do programu, jeśli masz na nich pomysł. Wykorzystaj media społecznościowe, newslettery, czy bloga do promowania idei w mediach, do zainteresowania nią swoich interesariuszy, czy wreszcie do pozyskania wsparcia od kolejnych firm czy organizacji.

3.       Nawiąż współpracę z jakąś organizacją. Firmy często nie mają budżetów na wynajęcie dodatkowych pomieszczeń czy rekrutację specjalistów do obsługi programu społecznej odpowiedzialności biznesu. Próbują działać w ramach istniejących już struktur. Dlatego warto poszukać organizacji (fundacji, stowarzyszeń), które działają w interesującym cię obszarze, spójnie do wartości i misji twojej firmy. Nawiązane partnerstwa może wygenerować w relatywnie krótkim czasie zadowalające efekty na polu społecznej odpowiedzialności biznesu i skutecznie zaangażować pracowników. Na pewno warto to rozważyć, zanim zaczniesz tworzyć od zera firmowy zespół ds. CSR.

4.       Połącz filantropię z wydarzeniami w firmie. CSR powinien być częścią DNA twojej firmy. Włącz filantropię do eventów korporacyjnych i do szkoleń, uczyń ją integralną częścią funkcjonowania firmy. Współpraca przy projektach charytatywnych, bliższe relacje z potrzebującymi i wzmacnianie empatii będą dla pracowników wartościową lekcją społecznej odpowiedzialności i pomogą w tworzeniu silnej kultury organizacyjnej. Nie przegap okazji by dawać, dzielić się i jednocześnie rozwijać biznes.

5.       Stwórz coś, co przetrwa. Niektóre programy społecznej odpowiedzialności biznesu wzbudzają w pracownikach sceptycyzm, postrzegają je jako coś chaotycznego i okazjonalnego. Klienci i konsumenci też łatwo się zorientują, czy firma ogranicza się tylko do okolicznościowego przelania środków, czy też w pełni inwestuje w założony program CSR. Postaraj się tak skonstruować i zaplanować działania CSR w firmie, by przyczyniały się do realnych zmian społecznych, by stanowiły kontynuację pierwszych pomysłów, w rozwiniętej lub zmodyfikowanej formie, by trwały wiele lat. Tylko w taki sposób przekonasz swoich interesariuszy i zyskasz wartościowych partnerów biznesowych.

czwartek, 17 września 2015

[100.] 4 powody, dla których warto założyć fundację korporacyjną



Filantropia korporacyjna jest w interesie każdej firmy. Wspominałam o tym w poprzednim poście, cytując Niall’a FitzGerald’a i jego podejście do społecznej odpowiedzialności biznesu. Te firmy, które wśród swoich priorytetów mają nie tylko rozwój biznesu, ale też szeroko zakrojone działania CSR, pokazują, że nie działają w próżni, a na ich sukces biznesowy przekłada się środowisko, w którym funkcjonują. 
Dla większych przedsiębiorstw, które aktywnie prowadzą działania filantropijne, utworzenie fundacji korporacyjnej, która zarządzałaby tego typu inicjatywami, może okazać się dobrą inwestycją. Rola fundacji w filantropii korporacyjnej ciągle się rozwija. Poniżej zebrałam kilka powodów, dla których warto rozważyć założenie fundacji przy firmie:  

1. Fundacja korporacyjna podnosi rozpoznawalność marki 


Konsumenci, udziałowcy i inni interesariusze oczekują, że firmy będą się angażowały w działalność charytatywną, która - obok prowadzonego biznesu - będzie stałą częścią strategii CSR. Fundacja korporacyjna może być dobrą drogą, by to zaangażowanie zademonstrować i podkreślić, że jest ono dla firmy ważne. W Polsce działa ponad 100 fundacji korporacyjnych,które co roku przekazują dziesiątki tysięcy złotych w dotacjach pieniężnych lub produktach organizacjom pozarządowym. Filantropia i społeczna odpowiedzialność stały się dla nich integralną częścią biznesu. 

2. Fundacje korporacyjne integrują filantropię z CSR 


Fundacje korporacyjne dbają, by firmy aktywnie uczestniczyły w działaniach charytatywnych poprzez m.in. dotacje i wolontariat. Są także ciałem doradczym dla swojej spółki-matki w różnych tematach związanych ze społeczną odpowiedzialnością biznesu. Co więcej, fundacje często są angażowane w promowanie ważnych dla firmy tematów, takich jak: zrównoważony rozwój, działalność na rzecz ochrony środowiska, wspieranie edukacji w ważnych społecznie zagadnieniach, pomoc na rzecz lokalnych społeczności. 

3. Fundacje korporacyjne dają przejrzystość


Jednym z największych wyzwań prawnych, które stają przed firmami posiadającymi fundacje, jest unikanie konfliktu interesów. Fundacja nie może prowadzić z firmą macierzystą  jakichkolwiek transakcji finansowych, jak również ze spółkami zależnymi, czy głównymi darczyńcami. Strukturalny charakter fundacji korporacyjnych może pomóc zapewnić, że działania charytatywne są prowadzone etycznie i zgodne z prawem.

4. Fundacje korporacyjne to nie tylko dotacje pieniężne i produktowe 


Często przyznawanie dotacji pieniężnych i produktowych stanowi główną działalność fundacji korporacyjnej, ale są też inne obszary, w które organizacja non-profit może się zaangażować. Mogą one obejmować na przykład: granty dla organizacji, które działają w obszarze spójnym z CSR firmy, darowizny dla NGOs, w których pracownicy udzielają się jako wolontariusze, bezpłatne wypożyczanie sprzętu czy urządzeń dla organizacji non-profit, jak też zachęcanie pracowników do angażowania się w wolontariat na rzecz innych fundacji, stowarzyszeń czy instytucji.



Ważnym tematem jest finansowanie fundacji korporacyjnej. Aby spełniała oczekiwania fundatorów, musi być zasilana konkretnym budżetem, pozwalającym na taką działalność, jaka została zdefiniowana w statucie. Są różne modele finansowania: regularne darowizny od spółki macierzystej, fundraising prowadzony przez zarząd fundacji i pracowników firmy, ubieganie się o granty, etc. Chciałam tylko przestrzec przed sytuacjami, gdy spółka powołuje fundację, ma wobec niej wysokie oczekiwania, a jedynym wkładem finansowym są regularne pensje dla zarządu fundacji. W zarządzie bowiem często zasiadają ludzie nie mający doświadczenia w pozyskiwaniu środków z zewnątrz. Rodzi to frustracje i stres, bo naciski od zarządu firmy macierzystej są duże, a brak funduszy uniemożliwia prowadzenie takiej działalności fundacji, która mogłaby przynieść oczekiwane efekty.

Wykaz niektórych fundacji korporacyjnych działających w Polsce znajdziecie tutaj.

czwartek, 10 września 2015

[99]. eco Lund

Pierwsza rzecz, jakiej doświadczyłam lądując w Szwecji, to uśmiech i niezwykła uprzejmość. Gość w kiosku, który sprzedawał mi bilet na autobus do Lund rozmawiał ze mną tak, jakby czekał na mnie całe życie. Wszyscy są uważni, nikt się nie denerwuje, że musi przyhamować albo zejść z roweru, bo ktoś inny zatarasował drogę. Luz i brak zadęcia.
Po kilku spędzonych tutaj dniach zaobserwowałam kilka rzeczy, które bardzo mi się podobają:
1) powszechnie używane rowery - niektóre tak zdezelowane, że mój, który chłopaki z serwisu biker studio wycenili na 50 złotych, uchodziłby za full wypas,
2) produkty eco - są wszędzie, droższe, ale Szwed raczej wybierze cytrynę eco lekko zbrązowiałą niż idealnie żółciutką, woskowaną i bez jednego zadraśnięcia z plantacji w Hiszpanii. Kupowanie lokalnych produktów jest tu zdecydowanie preferowane, wszystko co szwedzkie, z lokalnych upraw czy fabryk ma pierwszeństwo, a na przykład ilość herbat fair trade do wyboru przyprawia o zawrót głowy,

3) fika, czyli przerwa na kawę, rano, k. 9.30, bo pracę się zaczyna po ósmej, w przerwie je razem śniadanie, miło zaczyna dzień; i fika po południu, koło 15.00, przed zakończeniem dnia w pracy - oczywiście wszyscy bardzo tu tego przestrzegamy,
4) poczucie wolności, indywidualnej wolności każdego Szweda, która jest bezwzględnie  szanowana; jak to się objawia? Na przykład ubiorem kobiet - luźne wygodnie rzeczy, buty sportowe albo na płaskim obcasie, zero lub minimalny makijaż, ma być wygodnie, komfortowo, bez posądzania, że wykorzystuje się swoje kobiece atuty by coś ugrać - jesteśmy takie jakie jesteśmy i wiemy, że jesteśmy wartościowe - tak bym to sparafrazowała.
5) poszanowanie dla odmienności, w każdym aspekcie i prawo do własnego zdania - dzisiaj dzieciaki mojej przyjaciółki wróciły ze szkoły z nowiną, że będą wystawiać na święta Romea i Julię. Wszystkie zaangażowane w to klasy zostały zaproszone do dyskusji nad sztuką - w jakim czasie ją osadzić, kim mają być Romeo i Julia, jakie mają być ich rodziny? To co szekspirowsko niezmienne to oczywiście ich miłość i konflikt pomiędzy rodzinami. Resztę narracji dzieciaki stworzą same. Każdy, nawet najbardziej szalony pomysł (jedna rodzina to kosmici, a druga kowboje) był dyskutowany na forum, z poszanowaniem jego autora.
Jest taki stereotyp na temat Szwecji, że to państwo modelowe, troszczące się o równość obywateli, o wolność i o dobrobyt. Będąc tu przekonuję się, że ma on wiele wspólnego z prawdą.

czwartek, 20 sierpnia 2015

[98]. Jak działania CSR przekładają się na konsumentów?

Często słyszę to pytanie od małych bądź średnich firm, które swoją drogę z CSRem dopiero chcą zacząć. Duże firmy już nie zadają takich pytań, tylko działają, na lokalną, a często także na światową skalę, bo jak powiedział Niall FitzGerald, były prezes Unilevera: społeczna odpowiedzialność biznesu to mocno zarysowana decyzja biznesowa. Nie dlatego, że CSR to miła rzecz do robienia, czy dlatego że duże firmy są do tego zmuszane, ale dlatego, że to się najzwyczajniej biznesowo opłaca.

Dużym się więc opłaca. A małym i średnim? W mojej opinii też. W obrazowy sposób ilustrują to badania, które podczas „Przerwy na fundraising” – spotkań organizowanych przez Instytut Fundraisingu dla NGOs - przytoczyła Martyna Żak, założycielka IF. Zachęcam do zajrzenia na www.

Badanie „Doing well by doing good”, Nielsen, czerwiec 2014
Trudno znaleźć kogoś, kto powiedziałby, że w ogóle nie obchodzi go ochrona środowiska, czy ubóstwo - szczególnie wśród dzieci, ale czy to się przekłada na decyzje zakupowe? Wygląda na to, że tak. 55% respondentów Nielsena (próba: 30.000 osób z 60 krajów, w tym Polska, przebadana internetowo) deklaruje, że zapłaciłoby więcej za produkt lub usługę od firmy, która pozytywnie oddziałuje na społeczności czy środowisko naturalne.
W momencie zakupu – czy to w sklepie, czy w interenecie, konsument podejmuje decyzję i coraz bardziej zwraca uwagę na marki społecznie odpowiedzialne. Moją ulubioną i jedną z najbardziej spektakularnych w działaniach CSR jest marka TOMS – pisałam już o niej tutaj.
Społecznie odpowiedzialne buty TOMS (c) Google+ dla każdego


Ciekawy jest podział ze względu na wiek. Millenialsi, czyli osoby mające 24-31 lat, w 51% zapłaciłyby więcej za produkt od firmy społecznie odpowiedzialnej. Również 51% sprawdza opakowanie pod względem przyjazności środowisku, a 49% wolałoby pracować dla firmy realizującej strategię zrównoważonego rozwoju. W moim przedziale wiekowym (35-49 l.), czyli tzw. Generation X, respondenci deklarują zaledwie w 25%, że zapłaciliby więcej za taki produkt, podobnie jeśli chodzi o opakowanie, natomiast dla 26% miałoby znaczenie, czy firma, w której chcą pracować, prowadzi działania CSR. Zatem nadzieja w Millenialsach.
I jeszcze jeden interesujący wynik badania – 49% wszystkich respondentów deklaruje, że pracowaliby jako wolontariusze albo/i przekazaliby darowiznę pieniężną na rzecz organizacji zaangażowanej na rzecz społeczności lub środowiska. Badani wymienili też obszary, które leżą im najbardziej na sercu: zwiększanie dostępu do czystej wody, zwalczanie ubóstwa i głodu, jak też chorób niezakaźnych, ochrona środowiska i redukcja umieralności wśród dzieci – i te inicjatywy najchętniej by wspierali, w różny sposób. Dostęp do pełnego raportu z badań znajdziecie tutaj.

Badanie „Global CSR case study”, Cone Communications & Ebiquity, 2015
Coraz więcej konsumentów na całym świecie chciałoby, by CSR był po prostu częścią codziennej działalności firm. Choć ostatnio, na wspomnianym spotkaniu „Przerwa na fundraising”, jedna z uczestniczek powiedziała, że nie obchodzi nas, kiedy firma robi coś dobrze, ale zaczynamy się nią interesować, kiedy zrobi coś źle. Po części to prawda, ale chcę wierzyć, że tych dostrzegających pozytywne oddziaływanie poprzez CSR i doceniających właśnie takie firmy, jest coraz więcej.
Badanie przeprowadzono online, na 9.709 konsumentach z dziewięciu największych krajów świata: USA, Kanady, Brazylii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji oraz Chin, Indii i Japonii. I pewnie stąd niektóre wyniki wydały mi się niemal zaskakujące, choć znów należy pamiętać, że to deklaracje.
Zatem, 90% (!) światowych konsumentów byłoby skłonnych zamienić jedną markę na inną o podobnej cenie i jakości, gdyby ta druga bardziej kojarzyła się z czynieniem dobra. 72% respondentów wierzy, że ich decyzje zakupowe w stopniu średnim lub znaczącym wpływają na rozwiązywanie problemów społecznych bądź środowiskowych. 80% respondentów byłoby skłonnych kupić produkt nieznanej marki, jeśli miałaby ona silne społecznie i środowiskowo powiązania. I to jest myślę szansa dla małych i średnich firm – warto nad tym pracować już teraz.
Ciekawe wydało mi się także, co zrobili przebadani konsumenci w ciągu ostatnich 12 miesięcy:
- 63% zadeklarowało, że kupiło produkt, który posiadał społeczny i/lub środowiskowy benefit (ja wybieram kawę wyłącznie fair trade)
- 61% przekazało pieniądze na jakiś słuszny cel – dotację (też się mieszczę w tej statystyce)
- 53% zbojkotowało produkty lub usługi firmy, której działanie było nieodpowiedzialne (nie kupuję ciuchów w jednej z polskich firm odzieżowych o bardzo znanej marce, którą wcześniej bardzo lubiłam - właśnie z takiego powodu)
- 47% opowiedziało swojej rodzinie bądź znajomym o firmie, której działania CSR im się spodobały (ja wszędzie rozpowiadam o TOMSie i czekam, aż więcej ich produktów, nie tylko butów, będzie dostępnych w Polsce).

I jeszcze kilka ciekawych danych z tego raportu (pełną wersję możecie zobaczyć tutaj. 84% konsumentów szuka proaktywnie produktów społecznie odpowiedzialnych za każdym razem kiedy robi zakupy. Oni także sygnalizują, że brak dostępności takich produktów jest dla nich największą barierą zakupową. 87% najchętniej dowiadywałoby się o działaniach CSR danej firmy z opakowania jej produktów, 81% z innego typu brandingu w sklepie, a 57% bezpośrednio od sprzedawców. W tym ostatnim obszarze jest jeszcze sporo do zrobienia. Dostałam w prezencie voucher na bransoletkę Lilou i chciałam do niej dokupić zawieszkę z puzzlem, bo natknęłam się na informację na FB, że zakup tej właśnie zawieszki wspiera fundację DKMS. Niestety obsługująca mnie dziewczyna nie miała o tym zielonego pojęcia. Zapytała mnie o grawer. Nie chciałam – na szczęście – bo gdy odebrałam bransoletkę, była wygrawerowana właśnie napisem DKMS… A o ile więcej można by sprzedać tych cegiełek, gdyby tylko przeszkolić personel Lilou.

Jesteśmy społeczeństwem konsumpcyjnym. Oprócz rozpoznawalności marki, ceny i jakości coraz bardziej będzie się liczyło też to, czy firma stojąca za marką, jest społecznie odpowiedzialna. Dla mnie już się liczy. Od dawna.

wtorek, 11 sierpnia 2015

[97]. #ivhq

Fejsbuk przypomniał mi (działa lepiej niż moje wszystkie kalendarze offline i online razem wzięte), że dwa lata temu o tej porze pracowałam w Cartagenie de Indias nad Morzem Karaibskim. Uczyłam angielskiego społeczności lokalne i organizowałam zabawy dla wychowanków jednego z domów dziecka, i dla podopiecznych fundacji działającej na rzecz dzieci z nowotworami. Projekty były genialne, tylko upał mnie wtedy wykańczał. Dzień zaczynałam od wczesnego śniadania, potem jechałam taksówką do pierwszej grupy angielskiego, po lekcjach jeszcze chwilę rozmawialiśmy i jeden z uczniów odprowadzał mnie do domu dziecka (takie względy bezpieczeństwa). Tam spędzałam czas z dzieciakami też pomagając im w angielskim lub organizując inne zabawy aż do pory lunchu. Na obiad wracałam do siedziby fundacji. I to był najgorszy moment dnia. Słońce w zenicie, gorąc nieprzytomna, zero powiewu. Na 15.00 miałam zaplanowane kolejne lekcje z inną grupą w innej części miasta. Naprawdę, nie miałam siły podnieść się z łóżka, gdzie lądowałam po obiedzie, bo nie byłam w stanie inaczej w tym upale funkcjonować. Dopiero nocą robiło się znośnie, można było oddychać i pójść na spacer nad morze, gdzie już nie było tych tłumów co za dnia - oczywiście w miejscach dozorowanych.

I tak sobie o tym przypomniałam, bo u nas też "upały afrykańskie", jak inny mój znajomy napisał na FB. I zatęskniłam za tym czasem bardzo. Tym bardziej, że jeszcze dzisiaj dostałam newsletter od IVHQ, organizacji z którą po raz pierwszy byłam na wolontariacie właśnie w Kolumbii, i od tego wszystko się zaczęło...
A w newsletterze filmik z wolontariatu na Filipinach. Jeśli więc nie macie jeszcze pomysłu, gdzie pojechać na wakacje, to rozważcie tą organizację i zobaczcie ten film. Ja już się zaczęłam pakować... ;o).

czwartek, 23 lipca 2015

[96]. #girlswithgluten

Odwiedziły mnie w weekend moje znajome z Wielkopolski. W upalną sobotę wybrałyśmy się na targ śniadaniowy na Żoliborzu. Dziewczyny nie mogły się nadziwić, że jedyne normalne jedzenie (z największą kolejką, nomen omen samych panów) było na stoisku restauracji brazylijskiej, gdzie grillowały się steki, żeberka itp. Pozostałe kramiki oferowały bezglutenowe ciasta marchewkowe, wegetariański gulasz (z tofu, słabe to jednak było...), wegańskie spring-rolls i jeszcze całą masę "dziwnego i hipsterskiego" jedzenia, które zadowala tylko nie mniej hipsterską klientelę (czytaj: warszawkę - z perspektywy wielkopolskiej).
(c) Instagram
Po drodze wpadłyśmy jeszcze na kawę i deser do pobliskiej knajpki, gdzie serwowano tapiokę na mleku kokosowym z truskawkami. Dodam, że dziewczyny wracały z krótkich wakacji na Podlasiu, gdzie odwiedzały tatarskie wioski i od tygodnia kosztowały tamtejszą solidną kuchnię - mączną, mięsną, no taką "naszą" po prostu.

Zaczęłam się więc zastanawiać, czy my jednak za bardzo nie wydziwiamy, nie popadamy w jakąś skrajność zachłystując się tą "zdrową" kuchnią, która jest nie tylko dość czasochłonna, ale i kosztowna - przynajmniej dla mnie.
I na tej fali rozmyślań wpadłam na antykampanię do kampanii bezglutenowej - czyli ruch dziewczyn popierających gluten! Za tą kampanią społecznościową (Instagram), żeby nie powiedzieć społeczną stoi już ponad 33 tysiące followersów, a tutaj tylko kilka z postów. Bardzo fajne, pomysłowe, z dowcipem. Słowem: jedzmy nadal gluten! (ci co mogą oczywiście).

niedziela, 12 lipca 2015

[95.] Być wolontariuszem przynajmniej godzinę...

Jakiś czas tamu popełniłam dla proto.pl artykuł o organizowaniu eventów integracyjnych w ramach wolontariatu pracowniczego. I przypomniałam sobie o nim po przeczytaniu postu na zamkniętej grupie CSR Polska na FB (link tutaj jakby ktoś chciał dołączyć). A miał on taką treść:
"Cześć!
Potrzebuję zorganizować event dla parudziesięciu osób o charakterze społecznym za tydzień w sobotę. Chodzi o to, żeby wspólnie się w coś zaangażować, np. pograć w piłkę z dziećmi, albo oddać używaną odzież do jakiegoś miejsca czy posadzić nowe drzewka. Ale żeby to przynajmniej godzinę trwało :)
czy macie jakieś sugestie, albo może ktoś podobnymi rzeczami się zajmuje?
Z góry dzięki i pozdrawiam serdecznie!"

No właśnie, w przypływie litości, chciałam od razu się z tą osobą skontaktować i jakoś pomóc, ale potem pomyślałam, że chyba nie chcę wspierać takich inicjatyw: przygotowywanych byle jak, na szybko, nie ważne dla kogo i po co, byle tylko "zabawić" te parędziesiąt osób i dać im poczucie dobrze spędzonego czasu. Może jestem niesprawiedliwa, może rzeczywiście uda się taki event zorganizować i wszyscy (i beneficjent i darczyńcy) będą zadowoleni, ale jestem jednak zwolenniczką działań długofalowych, z głową, o czym już pisałam w poprzednim poście [94.]
Na ten post zareagowały dwie osoby, sugerując wspłpracę z wolontariuszami i poszukanie organizacji NGO poprzez ośrodki wsparcia ekonomii społecznej. Fajny pomysł, ale czy coś sensownego można zorganizować w tydzień?

A dla zainteresowanych, jak taki event przygotować zgodnie z zasadami CSR-owej sztuki - kilka wskazówek poniżej.

Podejmując decyzję o evencie integracyjnym jako dniu wolontariatu pracowniczego pracodawca proponuje swoim pracownikom trochę inną formę zaangażowania, tworzenie czegoś razem i daje możliwość wykorzystania pomysłów i umiejętności pracowników, które być może do tej pory w ich codziennej pracy nie były widoczne. Pracownik natomiast może przekonać się, że dzień spędzony na pomaganiu innym to wspaniały relaks dla umysłu, satysfakcja z dobrze wykorzystanego czasu i efekt pracy widoczny od razu. A największa nagroda to wdzięczność w oczach i uśmiech osób, którym pomagamy.

Planując więc tego rodzaju wydarzenie musimy uwzględnić te same elementy co przy organizacji wyjazdu integracyjnego, tylko… trochę inaczej. Zaczynamy od ankiety wśród pracowników, komu chcieliby pomóc. Czy miałyby być to dzieci, czy zwierzęta, a może osoby starsze? Może to być też projekt „zielony”, np. sprzątanie lasu, terenów wokół jeziora czy rzeki, która biegnie w pobliżu siedziby firmy, czy prace porządkowe w pobliskim parku. Mając określony profil, określamy kompetencje, bo wybierając np. dzieci jedni sprawdzą się bardziej w zabawach z nimi, a inni wybiorą odświeżenie świetlicy albo prace remontowe wokół ośrodka czy szkoły. Ważne, by każdy pracownik-wolontariusz znalazł dla siebie takie zajęcie, które da mu największą satysfakcję i wykorzysta jego umiejętności.

1. Czas i miejsce
Dzień przed lub tuż po weekendzie to najlepszy czas na wyjazd. Natomiast każda pora roku jest dobra, bo to miejsce determinuje konkretny termin. Decydując się np. na „zielony projekt” warto rozważyć wiosnę, albo jesień. Dzieci, szczególnie te z domów dziecka, docenią naszą obecność właśnie teraz, w okresie wakacyjnym, kiedy mają więcej czasu i często brakuje funduszy na wyjazd, czy na atrakcje na miejscu. Zwierzaki w schroniskach czekają cały rok. Seniorzy w domach opieki też będą szczęśliwi z każdej wizyty. Mając wybranego beneficjenta naszej pracy, łatwiej dostosować czas do jego potrzeb i terminów.

2. Przygotowania do wyjazdu – logistyka, ubezpieczenie, sprzęt
Niech ten wyjazd będzie wyczekiwany, a czas przed nim wypełniony atrakcjami. Ogłośmy konkurs na nazwę dla tego wydarzenia. Zaprojektujmy logo, stwórzmy miejsce w intranecie z najważniejszymi informacjami i FAQ-ami. Przygotujmy specjalne koszulki. Możemy zorganizować też loterię fantową, a za zebrane fundusze kupić coś, z czego ucieszą się nasi beneficjenci. W tym czasie musimy też zadbać o ew. ubezpieczenia dla pracowników, o sprzęt (np. rękawiczki, ubrania ochronne, czy przybory malarskie, jeśli to będzie element naszej pracy) oraz o transport – oklejony autobus nazwą naszej akcji ucieszy nie tylko pracowników, ale wzbudzi też zainteresowanie osób na trasie naszego przejazdu, a może nawet zainspiruje ich do podobnego działania?

3. Program i atrakcje
Zadbajmy o szczegółowy program prac stworzony wspólnie z beneficjentem, ale także o punkty rozrywkowe po pracy – może to być wspólny piknik, mecz piłki nożnej czy występ artystyczny połączony z warsztatami np. gry na bębnach. Program musi uwzględniać nie tylko obszary prac z podziałem na grupy, ale także szacunkowy czas pracy, miejsce (idealnie z mapką) i osoby odpowiedzialne za koordynację na poszczególnych odcinkach. Musi być też informacja o zasobach – że np. potrzebny do pracy sprzęt czy ubrania ochronne będą do pobrania dzień wcześniej, a np. pomoce do zabaw z dziećmi będą zapakowane i umieszczone w autokarze do rozpakowania już na miejscu.

4. Wielki dzień
Na miejscu zbiórki wręczamy pracownikom koszulki i wszyscy wprawiamy się w entuzjastyczny nastrój. To podstawa, by dobrze spędzić ten dzień. Możemy zadbać też o jakieś przekąski na drogę. Dowodzenie w tym dniu przejmuje koordynator. To osoba, która nie tylko pomoże w podzieleniu np. pracowników na grupy zgodnie z ich preferencjami, ale także będzie łącznikiem pomiędzy osobami odpowiedzialnymi za wydarzenie po stronie beneficjenta, a w razie potrzeby uruchomi „plan B”. Powinna też dbać o dobrą atmosferę, być w stałym kontakcie z pracownikami, umieć odpowiedzieć na ich pytania i pomóc wdrożyć się w prace. To ważna rola, dlatego jeśli mamy w zasobach firmy osobę, która się w tej roli odnajdzie, warto utworzyć tymczasowy zespół do jej wsparcia na etapie przygotowań i w czasie dnia wolontariatu. Jeśli w firmie takiej osoby nie ma, można ustalić z beneficjentem, czy z ich strony nie byłoby takiej osoby, która mogłaby być oddelegowana do ścisłej współpracy z nami. Można też znaleźć fundację, czy osobę, która zajmuje się profesjonalnie zagadnieniem wolontariatu pracowniczego i jej zlecić kompleksowe przygotowanie całego wydarzenia. Pamiętajmy, że wykonanie zaplanowanej pracy jest ważne, ale jeszcze ważniejsze jest samopoczucie wolontariuszy i ich kontakt z tymi, którym pomagają. Ma być to pożytecznie, ale też fajnie spędzony czas. Dopuszczalne są więc wszelkie odstępstwa od programu, jeśli będzie wymagała tego sytuacja, zawsze mile widziane spontaniczne pomysły, które uatrakcyjnią ten dzień. Wszystko jednak w ścisłej współpracy z koordynatorem.

5. Informacja zwrotna
Jeszcze podczas wydarzenia warto zbierać komentarze od pracowników i od przedstawicieli organizacji, dla której świadczymy naszą pracę. Takie spontaniczne komentarze są bardzo cenne i można je potem wykorzystać w podsumowaniu wydarzenia – czy w Intranecie, newsletterze do pracowników czy w firmowej gazetce. Warto też opracować ankietę i rozesłać do wszystkich uczestników z prośbą o opinię co się podobało, co nie zagrało, co można by usprawnić na przyszłość.
Taka forma wyjazdu integracyjnego może być początkiem programu wolontariatu pracowniczego w firmie, który będzie stałym elementem motywowania i integrowania naszych pracowników. Dając im możliwość wykorzystania swoich umiejętności i talentów poza pracą, wspieramy ich rozwój osobisty i kreatywność, a także budujemy kapitał społeczny naszej firmy. Docenią to zarówno pracownicy, jak i społeczność, dla której działamy.

piątek, 26 czerwca 2015

[94.] "Charity" na wakacjach



Coraz więcej biur podróży oferuje w czasie wycieczek do egzotycznych krajów w Ameryce Południowej, Azji, Afryce, odwiedzenie lokalnych społeczności w wioskach, czy specjalnych instytucjach ( np. domy dziecka), celem charytatywnego wsparcia. Uczestnicy jeszcze przed wyjazdem są informowani, że będzie możliwość przekazania darów, czy środków finansowych. Oczywiście decyzja należy do uczestnika. Z reguły każdy coś zabiera. Jeśli ma więcej miejsca w bagażu - to ubrania, przybory szkolne, środki czystości, słodycze, jeśli mniej – wiadomo. 
 
Moi podopieczni ze szkoły w Soacha - w nagrodę
za dobre stopnie wolontariusze ufundowali im
wycieczkę do Disneylandu na Florydzie :)

Od mojej koleżanki, która jest przewodniczką po kilku krajach Ameryki Południowej, usłyszałam, jak takie programy „charity” wpływają na lokalną społeczność. W większości funkcjonują w oparciu o przyjmowanie darów w zamian za pokazanie jak się mieszka, czy pozowanie do zdjęć. Utrwalają się postawy roszczeniowe i stereotypy, że „biały” jest zawsze bogaty, więc go stać na rzeczy, które zaspokoją wybrane potrzeby lokalnej społeczności. Gdy zdarzy się tak, że jakaś wycieczka przywiezie mniej, albo przewodnik ominie miejscowość (z powodu konieczności zmiany planu podróży – strajki, ulewne deszcze, awaria autobusu etc.), jej przedstawiciele dają w bardzo jednoznaczny sposób odczuć, jak bardzo są zawiedzeni, bo przecież na tą pomoc liczyli.


To tylko jeden z przykładów, ale jest ich dużo więcej. Pojawiają się programy „jednodniowych wolontariatów”, gdzie wycieczka angażuje się w jakiś mały projekt dla lokalnej społeczności i przejazdem pomaluje na przykład szkołę, albo nakarmi słonie.


Nie, nie potępiam takich inicjatyw. Tylko apeluję o refleksję – do uczestników wycieczek, i o większą wyobraźnię – do ich organizatorów. Można stworzyć taki program, który pozwoli turystom wesprzeć lokalną społeczność, ale w sposób, że otrzyma ona przysłowiową wędkę, a nie rybę. Świetnie na tym polu pracuje fundacja Dominiki Kulczyk, Kulczyk Foundation, która wspiera m.in. projekty edukacyjne. Zbiera środki, by wyremontować szkoły, wyposażyć je, a potem funduje stypendia dla najzdolniejszych dzieci. Korzyść z takiego działania dla lokalnej społeczności jest dużo większa. 


Chcąc pomagać, szukajmy właśnie takich inicjatyw, które wspierają edukację, rozwijają społeczność, wspierają przedsiębiorczość (drobną wytwórczość, rękodzieło). A kredki i zeszyty możemy zawieźć przy okazji.


Fajnych wakacji Wam życzę!