środa, 18 lipca 2012

[5].

Tabliczki w busach, niby proste, ale bądź tu mądry...
Muszę z tym skończyć. Za każdym razem jak się zgubię, biorę taksówkę... A zazwyczaj wygląda to tak: umawiam się ze znajomymi. Oni podają mi adres, np. Calle 26 # 31a n. 6 i sugerują, żebym wsiadła w czarny autobus, co ma na tabliczce napisane: Aeropuerto, Cll 26. Wsiadam więc, jadę hektary przez 9-milionową Bogotę i... oczywiście przejeżdżam miejsce, gdzie powinnam była wysiąść, bo tu nie ma przystanków, tylko się dzwoni w busie i pan kierowca staje gdzie się chce. Nawet na środku skrzyżowania... Autobusy są małe, kolorowe, bardzo głośne, zdezelowane i mega szybkie. Zatem przeoczenie malutkiej tabliczki na budynku murowane... Żeby tego jeszcze było mało, to odczytanie adresu to też nie lada sztuka. Bo w Bogocie są Carrera(s), czyli ulice idące z północy na południe i Calle(s), czyli ulice idące ze wschodu na zachód. No i mając adres teoretycznie powinno się wiedzieć, który numer to Carrera, a który Calle, ale nie zawsze jest to takie oczywiste. Generalnie zawsze wysiada się na rogu jakiejś Carrery i jakiejś Calle i szuka się żądanego numeru. No więc ja, jak już wspomniałam, najczęściej przejeżdżam mój cel i mocno już spóźniona i zdesperowana łapię taksówkę... ech...
W Bogocie mamy też "metro naziemne", czyli autobusy Transmilenio, które jeżdżą wyznaczonymi torami, niedostępnymi dla innych pojazdów. Ich siatka jest podobna do siatki metra, stąd analogia. Więcej podobieństw brak. O ile rozgryzienie siatki metra paryskiego zajęło mi kilka minut, o tyle tutaj spędziłam 10 minut przed rozkładem jazdy nadal nie wiedząc, gdzie mam iść i w co wsiąść (bo np. w jednym kierunku jedzie B1, a w drugim F1 - po tej samej trasie!, przy czym B1 zatrzymuje się na każdym przystanku, B23 na co drugim, a B19 na co którym popadnie - tak z grubsza, potem odwrotnie...). I w końcu zlitowała się nade mną jakaś kobiecina i wytłumaczyła, który awtobas mam wziąć, gdzie wsiąść i gdzie wysiąść. I za to Kolumbijczyków uwielbiam :). Następnym razem będzie o telefonach ;).

1 komentarz:

  1. Wyzwania, wyzwania! To mi przypomina mój pobyt w Damaszku, gdzie tylko główne ulice mają nazwy, a resztę, określa się według: naprzeciwko parku, druga po prawej, itd. Z tym, że Damaszek o wiele mniejszy od Bogoty, a i tak najwygodniejszym i jednak dość tanim środkiem transportu była taksówka:) Buziaki i dobrego odkrywania miasta...:)

    OdpowiedzUsuń