środa, 28 listopada 2012

[37].

Jeszcze kilka wspominków z Ekwadoru, bo trochę mnie ten kraj urzekł.
Złote korale
W Kolumbii rzadko się widuje ludzi w ludowych strojach, no chyba że są to Indianie z plemienia Koguis (tutaj fajna relacja i zdjęcia Iwony zasiedziałej w Kolumbii) czy Sikuani. Tymczasem w Ekwadorze na porządku dziennym widuje się kobiety i mężczyzn w tradycyjnych ubraniach. Schodząc do krateru wulkanu Quilotoa (o czym było poprzednim razem) miałam sporo czasu na pogawędki z naszym przewodnikiem Dariem, więc wypytałam go dokładnie jak to jest. Oto kilka ciekawostek:
1) korale - złote! - liczba sznurów i wielkość korali świadczy o statusie kobiety - im więcej, tym wyżej w hierarchii społecznej; już od najmłodszych lat dziewczynki kolekcjonują więc swoje wiano;
Kapelusik w folii - po prawej
2) kapelusze - bardzo popularne i wszechobecne; Dario powiedział mi, że nawet jeśli mężczyzna nie do końca ubiera się zgodnie z tradycją, to kapelusz ma zawsze - to symbol jego męskości i również oznaka statusu społecznego; kapelusz jest dość cenną rzeczą - nie raz widziałam kobiety, które w czasie deszczu owijały kapelusz folią, żeby się nie zamoczył i nie zdeformował;
3) skarpety/podkolanówki -po ich kolorze często można zidentyfikować z jakiego dana osoba jest plemienia - najbardziej charakterystyczne kolory to biały, czerwony i niebieski; niestety Dario nie potrafił powiązać np. czerwonych podkolanówek z nazwą plemienia ;o)
Pani mężatka
4) chusty - Ekwador to górzysty kraj, a więc miejscami też dość chłodny; niemal każda kobieta ma więc swoją kolekcję chust i ponchos; jest też specjalny rodzaj narzutek, który zdradza stan cywilny kobiety - gdy jej oba ramiona są przykryte znaczy  że jest panną, gdy jedno ramię jest przykryte, a drugie odsłonięte - mężatka; Dario nie wiedział co z kobietami - wdowami, hmmm... - oba ramiona odkryte???
I zachwycił mnie jeszcze sposób transportowania (bo to chyba najlepsze słowo) małych dzieci - mamy lub babcie przywiązują je po prostu chustami sobie na plecach i tak wędrują do pracy czy wykonują swoje obowiązki w ciągu dnia. Czasem, gdy pracują na przykład na polu, albo sprzedają coś na targu, bez przerwy się schylają, obracają etc. Że te dzieci nie mają choroby lokomocyjnej, to ja nie wiem... ;o). I co ciekawe, nigdy takiego dzieciaczka przywiązanego do pleców nie słyszałam płaczącego. Tam w ogóle dzieci jakoś mniej płaczą chyba...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz