czwartek, 27 września 2012

[23].

Alyson, Cleo i Claudia (USA)
Pobudka o 5.45, żeby zrobić 40 kanapek i poskładać wszystko w lunchowe paczki dla moich dzieciaków. O 7.30 jest zawsze śniadanie dla wolontariuszy, więc nie chcieliśmy za bardzo zdezorganizować dnia wszystkich w fundacji. Pomogły mi Cleo, Alyson i Claudia. Gotowe paczki czekały na transport do Muzeum Szmaragdów, gdzie we wtorek zabraliśmy dzieciaki z ośrodka dla niewidomych.
Wielkim autobusem zmierzaliśmy do drugiego co do wysokości budynku w Bogocie - Avianca (to m.in. siedziba jednej z największych w Ameryce Południowej linii lotniczych). Dzieciaki śpiewały piosenki i cieszyły się dziko, gdy podskakiwaliśmy na kamlotach. Oczywiście tym wielkim busem utknęliśmy w wąskich uliczkach La Candelarii (Starego Miasta), musieliśmy się wycofywać, kluczyć i zawracać, bo wiele ulic jest jednokierunkowych. Na miejsce dotarliśmy z lekkim opóźnieniem.
Mónica, Valerie, Angie, Sandra, Monika, Veronica, Laura i Jamie
Profe Eduard, Veronica, Diana i Jamie
Przeprowadzenie przez bramki biurowca i potem posortowanie do wind 30 niewidomych dzieci plus ich opiekunowie i nasi wolontariusze do pomocy było niezłym wyczynem logistycznym. Ruch przy bramkach zablokowaliśmy dla wszystkich biznesmenów na blisko 15 minut :). Wjeżdżaliśmy windą na 23 piętro, co wzbudziło duże emocje, tym bardziej, że dźwig był dość szybki. Na miejscu, zaopatrzeni w kaski, ruszyliśmy wąskim tunelem, imitującym tunel w kopalni szmaragdów, słuchając z wielkim (naprawdę!) zainteresowaniem, co nasz uroczy przewodnik miał do powiedzenia. Był super przygotowany jak na potrzeby tych niezwykłych gości, nawet ja od czasu do czasu zamykałam oczy, żeby sobie wyobrazić pracę górników w kopalni i ich podekscytowanie jak znaleźli skałę z zielonymi kryształkami. A potem to mogliśmy sobie te wszystkie skały podotykać i nawet poprzymierzać biżuterię! Kolumbijskie szmaragdy mają najwyższą jakość na świecie i co roku wydobywa się tam od 50 do 95% wszystkich szmaragdów dostępnych potem na rynku. Więcej na ten temat napisałam dla portalu tierralatina.pl, jak ktoś ma ochotę sobie poczytać :).
Ciekawość moich dzieciaków i otwartość na nowe doznania i doświadczenia zachwyca mnie nieustannie. Fajnie jest odkrywać z nimi świat na nowo. Byłam poruszona, gdy podczas oglądania (przeze mnie) i słuchania (przez nich) filmu o historii wydobycia szmaragdów cały czas dopytywały, co jest na ekranie.
Po prostu Sophie :)
Po ich wizycie poszłyśmy z Mónicą na lunch i zwierzyła mi się, że dla niej to muzeum (a pracowała tam przez kilka lat jako szef marketingu i promocji) nabrało teraz zupełnie innego wymiaru. Niesamowite, że planując ekspozycję kilka lat temu udało się to tak zorganizować (nieświadomie, bo przecież nikt wtedy nie przewidział, że może to być też miejsce dla osób niewidomych i niedowidzących), że jest tam tyle rzeczy do dotykania i poczucia się naprawdę jak w kopalni. Nie zapominając o wielkiej skrzyni pełnej różnych kamieni i skał z zatopionymi szmaragdami, które dzieciaki mogły sobie powyjmować, porównać wielkość i wagę i po prostu się nimi pobawić. Duże emocje wzbudzały też informacje o cenach biżuterii ze szmaragdami rzecz jasna.
A potem wypiliśmy nasze soczki, zjedliśmy kanapki i lizaki i ruszyliśmy z powrotem do ośrodka.
Całą tą wyprawę mogłam zorganizować dzięki pieniądzom zebranym przed moim wyjazdem do Bogoty od moich WIELKICH PRZYJACIÓŁ, którym tą drogą jeszcze raz bardzo dziękuję.
I oczywiście będziemy z dzieciakami prosić o więcej ;o). W planach wycieczka do ciepłego miasteczka pod Bogotą, bo wiele z nich tak rzadko opuszcza mury ośrodka...

1 komentarz:

  1. Monik, piękne rzeczy robisz :-) jak dobrze czytać :-) i oczywiście, możesz na mnie liczyć :-) Edy

    OdpowiedzUsuń